Czy to Twoje stopy tak śmierdzą?? I co z nimi zrobić

Ten problem pojawia się bez względu na wiek i nikogo nie oszczędza. 
Czy to facetów chodzących w zbyt ciężkim obuwiu i zbyt dużo w wyniku czego noga się przegrzewa i jeśli na nieszczęście jest jeszcze w elastycznej skarpecie - wali niesamowicie.
Czy to kobiety - które również cały dzień spędzają na nogach dodatkowo zakładając do pięknych bucików rajstopki, skarpetki i inne stretchowe twory.
Bez względu na płeć - efekt mamy jeden i ten sam. Odorek trudny do wytrzymania. Pół biedy gdy prosto z pracy pędzimy do domu. Gorzej jeśli po drodze przyjdzie nam jeszcze o jakieś miejsce "zahaczyć" i nie daj Boże zdjąć buty.

Bez względu na wiek, płeć i setki innych czynników z powodu unoszącego się zapaszku prosto z naszych nóg łapiemy buraka - prawdziwą dorodną ćwikłę :)

Mieliście tak??
Mi się niestety kilka takich mało komfortowych życiowych sytuacji przydarzyło.

Więc co robić? Poddać się i pędem wracać do domu? A może płukać stopy w każdym zbiorniku wodnym jaki znajdzie się w okolicy naszego zasięgu?

Oczywiście w necie oraz od dobrych wujków usłyszycie 5 tysięcy sposobów na walkę z tym problemem. Rady począwszy od stosowania tony lepszych czy gorszych kosmetyków, poprzez chodzenie po rosie, nacieranie nóg czosnkiem czy nawet regularnym sikaniu na stopy skończywszy.

Oczywiście kto co lubi i kto co chce testować.

Ja na śmierdzące stopy znalazłam swoje własne rozwiązanie. Po prostu zaczęłam walczyć z problemem a nie objawami. A problemem była gruba, zrogowaciała skóra na stopach, z tendencją do pękania na pietach. Przez te warstwy martwej skóry - mimo regularnego peelingu czy ścierania pumeksem moje nogi śmierdziały. Na obumarłych warstwach rozwijały się bakterie, które korzystając z wilgotnego środowiska wywołanego przez pocenie się moich stóp miały u mnie raj na ziemi. Ciepełko, jedzenia z postaci martwej skóry pełno, do tego wilgotno. Nic tylko się rozmnażać i konsumować. A że przy okazji tej konsumpcji trochę fetorku będzie - naprawdę dla bakterii nie ma to żadnego znaczenia.

Dla mnie miało. 
I przed którymś urlopem oglądając swoje nogi stwierdziłam że są w opłakanym stanie i coś z tym zrobić muszę. A że przy okazji skóra pięt zaczęła mi trzaskać - zaopatrzyłam się w zmiękczający i łagodzący podrażnienia hydrosolny zabieg na pękające pięty. Liczyłam na pomoc z pękającymi piętami - okazało się że problem śmierdzących stóp tak przy okazji tez rozwiązał. (Zdjęć autorskich brak - wywaliłam opakowanie szybciej niż zdjęcia porobiłam :) )
Jedno opakowanie - 5 zabiegów - i koniec odłożonych przez miesiące warstw zrogowaciałego naskórka. Wszystko pięknie się namoczyło i było łatwe do usunięcia. Pęknięcia na skórze też wyraźnie się zmniejszyły - by po kolejnym opakowaniu - zniknąć zupełnie. W wyniku czego odniosłam podwójną korzyść - nie dość że pozbyłam się bólu wywołanego przez pęknięcia - to jeszcze po zabiegu przez wiele miesięcy nie miałam obaw przed zdjęciem obuwia. Moje stopy po prostu przestały śmierdzieć. Wraz z lepszą kondycją stóp - którą zawdzięczam hydrosolnemu zabiegowi te zjawisko przestało mnie dotyczyć. 


A wy - macie swój skuteczny patent na śmierdzące stopy?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zagęścić włosy po 40-stce?

6 sprawdzonych i skutecznych sposobów na zmarszczki

Trądzik - co robić - by zyskać w oczach dziecka